Zapisz się na kurs!

Wrzesień 2013. Najdłuższe wakacje w moim życiu dobiegały końca. Od matury minęło już kilka miesięcy, jednak mój wynik mnie nie zadowalał. Nie dostałam się na studia pierwszego wyboru – stomatologię na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. W pierwszym momencie miałam wrażenie, że to koniec świata. ‘Co teraz?’ myślałam. Były łzy, rozpacz i żal do samej siebie. A przecież mogłam nauczyć się lepiej!

Jednak kto powiedział, że maturę pisze się tylko raz? Pomyślałam sobie: a może stomatologia nie była mi pisana? Może to nie to.. Zaczęłam się zastanawiać nad innymi kierunkami. Na myśl przyszła mi weterynaria. Kocham zwierzęta od dziecka, a przecież to też medycyna. Tak, to było to! Musiałam wziąć się do pracy. Kupiłam zbiory zadań, zapisałam się na Kurs Sikory. Rozpisałam sobie plan nauki co do dnia. Komórka, wirusy, bakterie, i jeszcze w międzyczasie tlenki, zasady i sole… Postanowiłam zacząć moje przygotowanie od opracowania materiału i zrobienia porządnych notatek.

W międzyczasie rozpoczął się rok akademicki i zaczęłam studia na Biologii. Niemal od pierwszego dnia wiedziałam, że to nie to. Część zajęć była ciekawa, jednak nie byłam przekonana. ‘Czy naprawdę chcę oglądać pantofelki do końca życia?’ myślałam. Było to ciekawe doświadczenie, mogłam zobaczyć jak wygląda życie studenckie, nauka do egzaminów. Jednak to nie był mój kierunek. To zmotywowało mnie do bardziej intensywnej pracy!

W styczniu nastąpił przełom – i w nauce do matury i w studiach. Zrozumiałam, że studiowanie zabiera mi mnóstwo cennego czasu, którego już nie odzyskam. Biologia nie pomagała mi w przygotowaniach do matury, a wręcz przeciwnie. Podjęłam więc decyzję o zrezygnowaniu ze studiów. To była dobra decyzja. Mogłam w 100% poświęcić się maturze. Notatki były już gotowe, a więc nadszedł czas na zbiory zadań.

Wiosenne miesiące zleciały mi na testach, zadaniach, próbnych maturach. Spokojnie mogę powiedzieć, że rozwiązałam tysiące zadań. Kosztowało mnie to mnóstwo ciężkiej pracy, ale wiedziałam, że się opłaci.

W końcu zakwitły kasztany, przyszedł maj. Z dnia na dzień byłam coraz bardziej zestresowana, chociaż czułam, że jestem dobrze przygotowana. Ostatnia powtórka i skończyłam z nauką parę dni przed maturą. Potem relaks, odpoczynek i mentalne przygotowanie do egzaminu.

Dni matur z chemii i biologii nadeszły bardzo szybko. Nie mogłam spać ani jeść. Byłam okropnie zestresowana, bardziej niż rok wcześniej. Jednak teraz wiem, że niepotrzebnie. Czułam, że matura poszła mi dobrze. Trochę denerwowałam się o chemię, bo w moim odczuciu była dość trudna. Jednak cieszyłam się, że już po wszystkim!

Po półtora miesiąca czekania w końcu przyszedł ten dzień – 27 czerwiec. Odbiór wyników maturalnych. Na studia byłam już zarejestrowana, więc został ostatni krok. Wpisanie wyników. Od rana myślałam tylko o tym! Pojechałam do szkoły, odczekałam w kolejce. Gdy spojrzałam na kartkę z wynikami, mojemu zaskoczeniu nie było końca…

Udało się! Poprawiłam mój wynik z biologii o ponad 20%, a z chemii o 15%! To wystarczyło, aby dostać się na wymarzony kierunek. Teraz mogę powiedzieć, że rok ciężkiej pracy się opłacił. Warto przemęczyć się te kilka miesięcy, aby spełnić marzenia. Teraz nie mogę się doczekać rozpoczęcia roku akademickiego – już jako studentka Weterynarii.