Zapisz się na kurs!

Kto z Was waha się nad pójściem na kierunek lekarski? A czy ktoś jest już tego pewny? Nie wiem, czy są osoby, które podejmują decyzję o studiowaniu medycyny bez żadnych wątpliwości. Studia te są z pewnością inne niż wszystkie. Na niewielu innych kierunkach jest możliwość zgłębienia tak szerokiej wiedzy o funkcjonowaniu organizmu ludzkiego. Po niewielu innych kierunkach praca może być tak różnorodna. Niewiele innych kierunków daje też możliwość zdobycia zaufania ze strony obcych ludzi – stąd też wynika odpowiedzialność, która nie ciąży na absolwentach innych kierunków w taki sposób, jak na absolwentach kierunku lekarskiego.

Moje pierwsze zajęcia z grupą dziekańską (w moim przypadku była to „Propedeutyka uzależnień” przeprowadzona już we wrześniu) Pani Doktor prowadząca zaczęła od przedstawienia się, powiedzenia paru słów o sobie i o swoim wyborze specjalizacji (a wybór był ciekawy, bo Pani Doktor zajmuje się psychiatrią dziecięcą) i zachęciła nas do tego samego. Każdy z nas po kolei przedstawił się i powiedział o motywach, które nim kierowały przy wyborze kierunku lekarskiego i o ewentualnych planach na przyszłość. Te słowa każdemu z nas zapadły głęboko w pamięć. Wielu z nas wspominało o chęci zyskania pożytecznej pracy, pomocy innym, czucia się potrzebnym i docenianym. Parę osób mówiło o zacięciu naukowym i fascynacji perspektywą pracy laboratoryjnej (faktycznie, ten zapał wciąż w nich jest). Jeszcze inni mówili o pilnej nauce biologii w liceum, przygotowaniach do olimpiad, dla nich medycyna była naturalnym „dalszym ciągiem” edukacji i odwiecznym marzeniem. W wypowiedziach przewijały się historie osób, które podjęły decyzję o kierunku lekarskim dość późno, nieraz zmieniały decyzję albo też walczyły z maturą kilkakrotnie, zanim ostatecznie dostały się na studia. Motywacje były różne i pewnie już teraz, w ciągu 3 lat uległy zmianom. Niezależnie od tego, z naszej małej grupki nikt nie zrezygnował z kierunku, choć niejednej osobie krążyło to po głowie.

SPECYFIKA STUDIÓW MEDYCZNYCH

Przed rozpoczęciem studiów warto zapoznać się ze specyfiką studiowania i samych zajęć z poszczególnych przedmiotów.

Pierwszym, co Was czeka po sprawdzeniu wyników rekrutacji, jest, oczywiście, powiadomienie całej rodziny o przyjęciu na studia. Z doświadczenia wiem, że najlepiej, jeśli wyręczy Was w tym ktoś bliski! Czasem pierwszy wynik rekrutacji okazuje się negatywny. Smutnym uczuciem jest niepewność, czy na pewno uda się dostać na wymarzone studia. Czy nie zabraknie jakiegoś punktu. Pamiętajcie, w postępowaniu kwalifikacyjnym liczy się każdy punkt z biologii, chemii, matematyki czy fizyki (wedle Waszego wyboru maturalnego). Nie wystarczy być dobrym z jednego, dwóch przedmiotów. Musicie zdobyć jak najwyższą liczbę punktów aż z trzech przedmiotów! I stąd ta niepewność, czy uda się dostać na jakiekolwiek miejsca. Jeszcze później żal, że nie złożyło się dokumentów do każdej możliwej uczelni w kraju. Natomiast mnie wynik pierwszej rekrutacji totalnie zaskoczył! Nie wierzyłam, że uda mi się gdziekolwiek dostać na studia i nie spodziewałam się dobrych wieści w dniu ogłaszania wyników rekrutacji. Telefon od rodziców zbił mnie z tropu. Pamiętam, jak cały dzień dochodziłam do siebie po tak niespodziewanej wiadomości. W moim przypadku dostanie się na WUM oznaczało ostateczną decyzję o przeprowadzce do Warszawy na minimum kilka kolejnych lat. W ciągu kilku minut uświadomiłam sobie, ile zmian zajdzie w krótkim czasie i ile już się zmieniło w moich planach na przyszłość.

Wszystkich nowozrekrutowanych czeka wizyta na uczelni, aby złożyć dokumenty – szukanie odpowiedniej sali i czekanie w długiej kolejce, aby w końcu dowiedzieć się, że czegoś brakuje, że należy zrobić kserokopię dowodu albo że przynieśliście dokumenty w teczce plastikowej czarnej, a miała być biała papierowa. Standard. Natomiast po tej krótkiej wizycie kolejnym etapem jest oczekiwanie na list z informacją, na który wydział zostaliście przyjęci.

Koniecznie trzeba wiedzieć, że na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym funkcjonują dwa wydziały lekarskie: pierwszy i drugi. Po zakończonej w lipcu rekrutacji odbywa się losowy przydział studentów na wydziały. Na I wydział trafia około 300 osób, na II – około 100. Jak zaznaczyłam, przyporządkowanie jest losowe i nie można w żaden sposób powiedzieć (przynajmniej na etapie rekrutacji :) ), że któryś z wydziałów jest lepszy bądź gorszy. Mimo wszystko, na I WL krążą żarty o studentach z II WL i odwrotnie. Studia na obu wydziałach różnią się nieznacznie. Są pewne różnice programowe dotyczące rozkładu przedmiotów na różne lata i semestry studiów (np. I WL ma chemię na pierwszym semestrze, a II WL – na drugim), ale większość zajęć, przynajmniej na początkowych latach, odbywa się w tych samych katedrach i zakładach. Problemem, który zniechęca wielu do studiowania na drugim wydziale jest fakt, że zajęcia na dalszych latach odbywają się w szpitalach usytuowanych daleko od centrum miasta. Jest to prawda, chociaż dzieje się tak dopiero od czwartego roku studiów. Z kolei niepodważalnym plusem drugiego wydziału jest to, że studiuje na nim 3 razy mniej studentów, wszyscy się znają i łatwiej jest im współpracować. Studiowania na danym wydziale nie można sobie wybrać, są też trudności ze zmianą. Jedyną opcją jest znalezienie kogoś na wymianę pomiędzy wydziałami. Zdesperowanym polecam spokojne zastanowienie się, czy ta zmiana faktycznie jest konieczna.

Na pierwszym roku spotkacie się z natłokiem zajęć na uczelni i mnóstwem wiedzy do przyswojenia w domu. Przygotowania do matury, choć intensywne i czasochłonne, to były tylko przedbiegi. Im rzetelniej one wyglądały w Waszym przypadku, tym łatwiej nastąpi aklimatyzacja na pierwszym roku studiów. Pamiętajcie, że przygotowując się do matury z biologii, chemii, matematyki lub fizyki, uczycie się dla siebie! Pewnie nieraz słyszeliście tę radę, ale ona naprawdę ma sens i znajduje potwierdzenie już na pierwszym roku studiów medycznych. Również Wasza pamięć poprawia się wprost proporcjonalnie do liczby wiadomości, którą zdobywacie.

Przed pierwszymi zajęciami na studiach, które zaczynają się już we wrześniu (!), warto zapoznać się z przewodnikiem dydaktycznym dostępnym na stronach dziekanatów. Znajdziecie tam szczegółowy spis wszystkich przedmiotów, wymagań i kontakty do poszczególnych zakładów, w których będziecie odbywać zajęcia. Mnie w październiku pozytywnie zaskoczyła informacja, że rozkład zajęć znacznie różni się od tego w szkole – zajęcia są rzadsze, czasem na uczelni spędzało się tylko 2 godziny dziennie albo miało się wolny poniedziałek czy piątek. Z drugiej strony może się zdarzyć dzień, w którym zajęcia odbywają się od 8 rano (histologia) do 8 wieczór (biofizyka), a w środku jest czterogodzinne bezużyteczne okienko. Jednak czas po zakończonych zajęciach i między zajęciami nie jest tak naprawdę czasem wolnym. Trzeba go poświęcać na naukę, bo materiał jest strasznie obszerny!

Któraś z Pań prowadzących ćwiczenia zażartowała kiedyś, że studia medyczne nauczyły jej jednej ciekawej rzeczy – umiejętności przemieszczania się z jednego końca Warszawy na drugi w ekspresowym tempie. Coś w tym jest – budynki użytkowane przez WUM są rozlokowane w różnych częściach miasta: w centrum (Collegium Anatomicum), na Ochocie (Rektorat) oraz na Krakowskim Przedmieściu, Bródnie, Wilanowie, Pradze, Śródmieściu Południowym, Woli etc. Wtedy okazuje się, jak cenne stają się przyjaźnie ze zmotoryzowaną częścią grupy :).

Trzeba wiedzieć, że poza szczególnymi przypadkami, podczas pierwszych dwóch lat studiów lekarskich nie spotkacie się z pacjentem. Aby to mogło kiedyś nastąpić na zajęciach klinicznych, potrzeba jest teoretycznego przygotowania. Nauka anatomii, histologii, fizjologii, patofizjologii i biochemii jest największym zmartwieniem studentów pierwszych lat studiów.

ANATOMIA

Pierwszym wyzwaniem na studiach lekarskich, ale też i na innych medycznych kierunkach, jest nauka anatomii. Znajomość jej jest niezbędna w dalszych latach studiów i praktyki lekarskiej, ponadto anatomia prawidłowa nieraz służy za „chrzest bojowy” nowoprzyjętych na studia medyków.

Tym, co początkowo ekscytuje najbardziej, jest perspektywa zajęć w prosektorium. Część pierwszorocznych przychodzi już na pierwsze zajęcia wyposażona w fartuchy i czepki anatomiczne, pęsety i lateksowe rękawiczki. Jednak czeka ich zaskoczenie, bo pierwszy miesiąc anatomii jest poświęcony na osteologię – naukę o kościach, czyli typowo „suchą” porcję preparatów. Następny miesiąc to nauka o układzie nerwowym i najczęstszymi preparatami są drażniące nos preparaty mózgu. Dopiero w grudniu studenci przeżywają pierwsze spotkanie z całym ciałem ludzkim.

Na zajęcia z anatomii (obowiązkowe! tak samo, jak wszystkie inne zajęcia na uczelni medycznej!) przychodzi się dwa razy w tygodniu plus raz w tygodniu odbywają się wykłady. Po każdym dziale (np. osteologia, ośrodkowy układ nerwowy, głowa i szyja etc.) przeprowadzane jest kolokwium, składające się z części teoretycznej – testu i z praktycznej – szpilek, do których wrócę później.

Podchodząc do matury, miałam wrażenie, że anatomia człowieka jest moją mocną stroną. Jak bardzo się myliłam! Licealna wiedza to absolutna podstawa, niewystarczająca w „prawdziwym życiu”. Aby nie mieć tyłów już od początku pierwszego roku, jeszcze w liceum należy interesować się wszelką możliwą wiedzą anatomiczną! Licealna nauka o tym, że trzustka ma głowę, trzon i ogon, w którym znajdują się wysepki Langerhansa to pikuś – o tym wie każdy. Podobnie z płatami wątroby. Dopiero na studiach dowiadujemy się, że każda część każdego narządu ma określony kształt, unaczynienie i unerwienie oraz widzimy, które narządy otaczają ją z której strony. Okazuje się, że anatomia jest niezgłębionym oceanem informacji, którego nie wyczerpuje nawet pięciotomowy podręcznik.

Anatomia bez wątpienia jest przedmiotem kształtującym charakter. Przy materiale tak obszernym nie jest możliwe, aby umieć wszystko. Nawet najlepszym zdarzają się potknięcia. Warto się na nie przygotować już zawczasu. Często po pierwszych kolokwiach nabywa się świadomość, że „jednak nie jestem taki cudowny, jak wydawało mi się wcześniej”. Od początku prawie wszystkie kolokwia były ustne i nieraz opatrzone złośliwym komentarzem asystenta, co potęgowało efekt. Widok łez w prosektorium był czymś, co po pewnym czasie już nie dziwiło. Wszyscy przez to przechodzą i chyba każdy student zaliczywszy anatomię, ma za sobą porządną lekcję pokory.

Sposobów na naukę jest wiele, lecz jedno jest pewne: liczba godzin spędzona nad Bochenkiem, u niektórych jest niemierzalna. Liczba przerzuconych kartek w atlasach anatomicznych podobnie. Słyszy się czasem od studentów starszych lat stwierdzenie, że „miałem wrażenie, że nie robię nic poza nauką, a w efekcie nic nie umiem”. Dopiero w dalszych latach wszyscy zaczynają zdawać sobie sprawę, że nauka na studiach znacząco różni się od szkoły. Materiał jest chyba tysiąc razy bardziej obszerny, a czas wydaje się kurczyć. Nieraz asystenci (tak nazywa się osoby prowadzące zajęcia z daną grupą; nie są asystentami studentów – pojęcie wywodzi się z dawnych czasów, kiedy zajęcia prowadził Profesor, a asystowali mu młodsi stażem medycy) okazują się nie być wzorowymi „anatomicznymi mentorami” i studenci są niemal zdani sami na siebie.

Podręcznikiem, który może okazać się przydatny w zgłębianiu wiedzy, jest przede wszystkim nieśmiertelny Bochenek, wydawany w niezmienionej treści od wielu lat. Pierwsze wydanie pochodzi z 1909 roku. Co ciekawe, wersje z lat 80. i najnowsza nie różnią się nawet rozmieszczeniem materiału na poszczególnych stronach! Jest to pięciotomowe dzieło, zawierające niemal wszystkie informacje, których moglibyście sobie zażyczyć od podręcznika anatomii. Oprócz dokładnego opisu wszelkich struktur i ich topografii względem innych narządów, szczegółów unaczynienia i unerwienia ich, natkniecie się również na rozwój osobniczy poszczególnych układów i zagadnienia z zakresu historii anatomii. Książka przez niektórych wysławiana, a przez innych odkładana na dalsze miejsce. Ponadto przydatne mogą też być inne podręczniki, np. „Głowa i szyja” prof. Ciszka i „Anatomia prawidłowa” pod red. Prof. Pituchowej. Pomocne w powtórkach przed kolokwiami są też książeczki pod red. Skawiny.

Ostatnio zmian w systemie kolokwiów i egzaminów na WUMie jest niemało. Jeszcze kilka lat temu egzaminy teoretyczne i kolokwia były wyłącznie ustne, od jakiegoś czasu przeprowadza się kolokwia i egzaminy testowe. Jest to i ułatwienie (obiektywna ocena), i utrudnienie (poziom trudności) dla studentów. Rok temu wprowadzono obowiązkową znajomość angielskich nazw struktur anatomicznych, oprócz obowiązujących dotychczas łacińskich i polskich.

Jedno natomiast pozostaje niezmienne od lat – egzamin praktyczny, czyli szpilki. Jest to forma zaliczenia, w której studenci muszą poprawnie nazwać na karcie odpowiedzi (najlepiej po łacinie) struktury anatomiczne, w które jest wbita mała szpilka oznaczona danym numerem. Szpilek takich na egzaminie jest 60. Podchodzi się do nich samodzielnie. Na każdy preparat student ma przeznaczone 30 sekund, po których osoba pilnująca porządku sygnalizuje głośno zmianę i należy przejść do kolejnego stołu z kolejnym preparatem. Bez wątpienia „szpilki” to egzamin dostarczający dużo stresu i emocji.

HISTOLOGIA

Innym ważnym przedmiotem, z którym spotkacie się na pierwszym roku studiów jest histologia, czyli nauka o tkankach. Składa się ona z histologii ogólnej, embriologii i histologii szczegółowej, a egzamin odbywa się w czerwcu – w sesji letniej. Niektórzy ją kochają, a niektórym przysparza wiele problemów związanych z przejściem na kolejne lata studiów. Nie ulega jednak wątpliwości fakt, że na tym, czego nauczycie się na histologii, będziecie bazować jeszcze przez długie lata. Aktualnego spisu podręczników szukajcie w internecie i u asystentów. W liceum uczycie się o tkankach ludzkich i o tkankach roślinnych. Tutaj te roślinne schodzą na dalszy plan, czego zazdroszczą nam nasi koledzy z farmacji. Nauka licealna jest absolutnym minimum, żeby móc zrozumieć, o co w histologii na uniwersytecie medycznym chodzi. Wbrew pozorom nie jest to łatwy przedmiot, wymaga totalnego zaangażowania. Ci, którzy mieli braki w liceum, na pewno odczuwają to wielokrotnie na studiach.

Zajęcia odbywają się jeden raz w tygodniu i są uzupełniane wykładami. Cotygodniowe seminaria zaczynają się od prelekcji, czyli streszczenia przez któregoś z asystentów bieżącego tematu, a kończą na zajęciach praktycznych z asystentami w kilkunastoosobowych grupach. Nauka na studiach wymaga nieco więcej zaangażowania niż ta w szkole – od studentów wymaga się bycia przygotowanym na bieżące zajęcia, więc jeśli ktoś wypracował sobie taki system nauki w liceum, łatwiej odnajdzie się w realiach studiów medycznych. Najpierw nauczycie się szczegółów struktury komórki i specyfiki komórek poszczególnych tkanek, a potem zacznie się zabawa z rysowaniem. Otóż na studiach medycznych wychodzi na jaw, kto nie przykładał się do lekcji plastyki w szkole! Wiele ćwiczeń polega na oglądaniu preparatów konkretnych narządów i tkanek pod mikroskopem, a potem wiernym ich odwzorowaniu w zeszycie. Zależnie od asystenta, na jakiego traficie, cotygodniowe rysowanie będzie od Was wymagało mniej lub więcej wysiłku. Co więcej, rozwijanie zdolności plastycznych czeka Was nie tylko na histologii, ale też na dalszych latach – na parazytologii i patomorfologii. Nie można zapominać o fakcie, że egzamin z histologii składa się, podobnie jak na anatomii, z części teoretycznej i praktycznej. Częścią teoretyczną jest, oczywiście, test, a częścią praktyczną jest rozpoznawanie wycinków poszczególnych tkanek lub narządów pod mikroskopem. Tak więc kredki w dłoń i powodzenia!

Z pozostałych przedmiotów nie czeka Was egzamin, a przynajmniej nie na pierwszym roku. Natomiast nie warto o nich zapominać, bo dostarczają dużej dawki wiedzy, zajmując nieraz niemało czasu. Dla niektórych stają się wręcz pasją i zajęciem przez kolejne lata.

BIOFIZYKA

Zajęcia odbywają się w czteroosobowych grupach. Podczas jednych zajęć każda z grup realizuje inny temat. Wystarczającym źródłem wiedzy jest skrypt publikowany przez uczelnię, ale warto się podeprzeć zalecaną literaturą. Jest to jedno z ostatnich na studiach spotkań z fizyką, obliczeniami, wzorami, ale ta wiedza pozostanie Wam na całe życie. Na zajęciach będziecie mieli prawdopodobnie pierwszą okazję na wykonanie komuś badania USG, spirometrii czy EKG z wyrysowaniem trójkąta Einthovena. Zaliczenie przedmiotu to test, z którym nikt nie wiąże wielkich nadziei, a jednak zdawalność jest bliska 100%.

BIOLOGIA MEDYCZNA

Cotygodniowe seminaria z genetyki należą do przyjemniejszych zajęć na pierwszych latach. Dla tych, którzy solidnie przygotowywali się do matury, dziedziczenie mitochondrialne i choroby genetyczne nie stanowią większego wyzwania. Należy opanować materiał, który opiera się na tym, co zostało wyniesione z liceum. Jest to jednak spojrzenie na pozornie wiadome tematy z medycznej strony. Prawdziwa zabawa zacznie się później – na parazytologii. Nauka o pasożytach wprowadza w ciągły niepokój. Dopiero wtedy dowiadujecie się, jakimi obrzydliwymi robakami i pierwotniakami możecie się zarazić w codziennym życiu, a ile jest tych, które czyhają na Was podczas egzotycznych podróży. Poznajecie (po raz kolejny, dla najlepszych biologów jest to tylko powtórka z liceum) cykle rozwojowe przywr i tasiemców. Po ćwiczeniach i zaliczeniach z pasożytów na pewien czas wszystkich opanowuje mania mycia rąk w każdym możliwym momencie, sprawdzania jakości spożywanego mięsa i niechęć do zagranicznych wyjazdów. Ale to dopiero na kolejnych latach :).

CHEMIA MEDYCZNA

Jest to przedmiot spędzający sen z powiek większości studentów. Powodem, dla którego do nauki chemii jest przykładana tak wielka waga, jest to, że stanowi podwaliny nauczanej w kolejnym roku biochemii. Biochemia z kolei okazuje się wielce przydatna w farmakologii. Cotygodniowe zajęcia rozpoczynają się „rozmową”, czyli odpytywaniem, potem jest kartkówka, aż w końcu wykonujecie doświadczenia dotyczące bieżącego tematu. Z każdej z tych części zbiera się punkty, które pod koniec semestru są podliczane i na ich podstawie można być niedopuszczonym, dopuszczonym lub zwolnionym z testu końcowego. Nieobecności odrabia się pod koniec semestru w wyznaczony dzień. Wszystko perfekcyjnie zorganizowane i dopracowane. Sam program zajęć sporo wykracza poza to, co wiedzą najlepsi z maturzystów. Wiedza wymaga powtórek i usystematyzowania, ale jest to po prostu poszerzenie materiału licealnego, z naciskiem na chemię organiczną. Ci, którym w szkole średniej chemia nie przypadła do gustu muszą poświęcić więcej czasu na powtórkę materiału, którego nie udało im się opanować do maja. Zachęcam więc do skupiania się na chemii organicznej – nie tylko z myślą o maturze!

Najciekawszą częścią ćwiczeń jest bez wątpienia praca w laboratorium. Doświadczenia nie należą do trudnych, ale często są pierwszą okazją do pracy z pipetą pod dygestorium dla OMC Doktorów. O najmniej ciekawą część można się spierać – dla mnie było to cotygodniowe oddawanie sprawozdania z tego, co robiłam w laboratorium.

JĘZYKI OBCE

Zależnie od tego, jaki język wybraliście, przeżycia będą różne. Niektórzy z asystentów czynią z niego najważniejszy przedmiot studiów i nie bez powodu. Pamiętajcie, że wielu z Was teraz się nad tym nie zastanawia, ale im dalej zajdziecie, tym częściej będą Was nachodzić myśli o pracy, studiach, stypendiach czy choćby konferencjach za granicą. Jeszcze nie tak dawno było możliwe zwolnienie się z zajęć z łaciny dla studentów, którzy uczyli się tego języka w liceum. Teraz – zapomnijcie. Każdego czeka nauka deklinacji, odmian czasowników, oboczności od reguły. Chociaż język łaciński w literaturze międzynarodowej już dawno temu został wyparty przez języki nowożytne, to nieraz przekonacie się, że „Nulla est medicina sine lingua latina!”

INNE PRZEDMIOTY

BEZPIECZEŃSTWO I HIGIENA PRACY to przedmiot „niezauważalny”. Składa się z dwóch wykładów i jest zakończony krótką kartkówką. Nie słyszałam, żeby ktoś jej nie zaliczył! Podobnie wygląda PRZYSPOSOBIENIE BIBLIOTECZNE. PROPEDEUTYKA UZALEŻNIEŃ jest kolejnym z „niezauważalnych” przedmiotów. Mimo iż zajęcia wydają się być pożyteczne, nie zauważyłam żadnych pasjonatów przedmiotu. Z kolei WYCHOWANIE FIZYCZNE może być prawdziwą przyjemnością. WUM oferuje szeroką ofertę sposobów zaliczenia przedmiotu – od „zwyczajnej” piłki nożnej, przez zajęcia organizowane przez AZS (trzeba wykupić legitymację członkowską, większość zajęć jest wtedy darmowa dla członków AZS) aż do zimowego wyjazdu w Alpy na narty czy snowboard. Co ciekawe, wpisu do indeksu nie można zdobyć, przepisując przedmiot po przeniesieniu się z innej uczelni albo z innego kierunku. Uczelnia dba o nasze zdrowie i dobrą formę!

PRAKTYKI PIELĘGNIARSKIE

Świetną okazją do poznania pracy w szpitalu są dopiero praktyki pielęgniarskie po pierwszym roku. To od Was zależy, gdzie będziecie je robić – dyskusje nad „miejscem idealnym” toczą się co roku na forach i grupach facebookowych. W większości miejsc nauczycie się wkłuwać w żyłę do pobierania krwi albo wkładania wenflonu, mierzyć ciśnienie metodą Korotkowa, robić opatrunki, karmić chorych – łyżką lub też przez sondę. Jest to pierwsze odpowiedzialne zadanie na Waszej medycznej ścieżce. Okazuje się czasem, że zwykłe poranne podanie lekarstw chorym staje się dużym stresem, kiedy brakuje którejś z tabletek i nie pamiętacie, czy daliście ją właściwemu pacjentowi. Po pierwszym roku i po dużej dawce anatomii chyba wszyscy przeżywają szał na chirurgię. Niezapomnianym przeżyciem okazuje się wtedy poproszenie lekarzy na oddziale o pozwolenie na obejrzenie kilku operacji. Będziecie to potem wspominać przez długie lata, nawet jeśli o pasji chirurgicznej dawno już zapomnicie. Ja na przykład wcześniej nie spodziewałam się, że mózg żywego człowieka aż tak różni się od tego, który widziałam na anatomii!

Pomimo, że praktyki wymagają codziennego wstawania na 7:00 w wakacje, a łatwo jest się wymigać od pewnych obowiązków, warto się do nich przyłożyć. Na kolejnych latach na przedmiotach klinicznych można nabawić się wstydu, kiedy Doktor prowadzący grupę poprosi Was o zmierzenie ciśnienia choremu, jeśli dotychczas szliście na łatwiznę i używaliście tylko automatycznego urządzenia.

KOŁA NAUKOWE

Jak już wspomniałam, pierwsze kroki na studiach to siedzenie w książkach i nauka wielu rzeczy na pamięć. Dla części osób jest to zwyczajnie męczące, bo jeszcze nie widzą przełożenia teorii na praktykę w przyszłości. Natomiast ci, którzy postanowią związać swoją przyszłość z pracą naukową, mają tutaj pole do popisu i możliwość kontynuowania zgłębiania wiedzy z danego przedmiotu na następnych latach. Chyba każdy z zakładów, organizujących zajęcia z przedmiotów podstawowych, daje możliwość uczestniczenia w kole naukowym, pisania prac, publikowania ich i prezentowania przy różnych okazjach. Często członkowie koła kontynuują pracę w zakładzie po studiach – często prowadzą też zajęcia ze studentami, stając się właśnie asystentami, z którymi będziecie mieć zajęcia.

NOWY TRYB STUDIÓW

Musicie zdawać sobie sprawę, że jesteście jednym z pierwszych roczników, który zdobędzie tytuł lekarza tzw. nowym trybem. Oznacza to, że po sześciu latach studiów nie będziecie musieli przechodzić jedenastomiesięcznego stażu podyplomowego, aby mieć prawo wykonywania zawodu, tak, jak to było dotychczas. Pociąga to za sobą szereg zmian, których celem jest umieszczenie pracy wykonywanej na stażu w programie studiów. Dlatego trudno jest teraz dokładnie powiedzieć, jak będą wyglądały Wasze zajęcia np. z fizjologii i patofizjologii, a także zajęcia kliniczne.

FIZJOLOGIA

Do przedmiotów podstawowych stanowiących podstawę dalszej wiedzy zdobywanej na studiach należy fizjologia. Jest to nauka o prawidłowym funkcjonowaniu organizmu. Nauka przedmiotu mówi o zjawiskach, które możemy zaobserwować makroskopowo, ale też i o przenośnikach jonowych w błonach komórkowych, o substancjach chemicznych wydzielanych w najróżniejszych narządach i o stale zmieniającym się potencjale błonowym poszczególnych komórek. Była o tym mowa w liceum, ale przez pierwszy rok studiów wielu z nas o tym zapomina. Jest to wielka strata, szczególnie dla studentów, którzy nigdy nie czuli się w tym mocni. Sama przeżywałam koszmary, próbując po raz kolejny przypomnieć sobie, kiedy następuje depolaryzacja, a kiedy hiperpolaryzacja albo które jony mają większe stężenie wewnątrz, a które na zewnątrz komórki. Z tą „maturalną” wiedzą nie należy rozstawać się ani na krok. Pomimo tego, że biologia komórki jest odsuwana na dalszy plan na pierwszym roku studiów, staje się ”must be” na kolejnych.

PATOFIZJOLOGIA

Przeciwieństwem fizjologii jest patofizjologia, która mówi o tym, jak zmieniają się poszczególne czynności organizmu w stanach chorobowych. Za oceanem patofizjologia jest łączona z patomorfologią w przedmiot o nazwie patologia. U nas od przyszłych lat z kolei fizjologia i patofizjologia będą jednym przedmiotem. Z jakim efektem? Przekonacie się o tym już niedługo!

BIOCHEMIA

Bez wątpienia jednym z najtrudniejszych przedmiotów medycznych jest biochemia. Studentom uczącym się skomplikowanych nazw, wzorów i reakcji zachodzących w poszczególnych kompartmentach komórek przypomina się zawsze żart: „Nie mam pojęcia, co pani dolega. Za to mogę pani narysować cykl Krebsa”. Po części tak jest. Na drugim roku nadmiar wiedzy książkowej zaczyna doskwierać i nieraz budzi irytację, że pomimo studiowania, kolejny semestr ma się niewiele do czynienia z prawdziwymi dolegliwościami i chorobami. Cierpliwości! Studia trwają aż sześć lat, przyszli klinicyści mają jeszcze mnóstwo czasu do solidnego przygotowania się do zawodu.

IMMUNOLOGIA

Immunologia jest nauką o reakcjach odpornościowych organizmu. Z punktu widzenia studenta obejmuje naukę kilkudziesięciu rodzajów cytokin i ich funkcji w organizmie, po raz kolejny powtórzenie budowy węzła chłonnego i działania poszczególnych funkcji limfocytów. Warto zainteresować się dokładniej funkcją układu immunologicznego już w liceum. Dowiecie się więcej o sytuacjach, kiedy układ odpornościowy zaczyna źle pełnić swoją funkcję, czyli o chorobach autoimmunologicznych (chociażby alergie) lub o spadkach odporności (u zakażonych wirusem HIV).

CYTOFIZJOLOGIA

Przedmiotem, który jeszcze do niedawna był składową histologii jest cytofizjologia. Dostarcza ona dość skomplikowanej wiedzy o szeregu zjawisk zachodzących wewnątrz komórek. Otwierając książkę pierwszy raz, od razu pożałowałam, że licealna wiedza o procesach zachodzących wewnątrz komórek były przeze mnie traktowane z taką nieuwagą. Pamiętam zadanie z Kursu Sikory o kalmodulinie. Wtedy nie wyobrażałam sobie, jak zadanie maturalne może przełożyć się na realne zjawiska. Teraz trzeba już było to zrozumieć i, na dodatek, zapamiętać! Dopiero na kursie cytofizjologii wielu studentów zaczyna zdawać sobie sprawę, jak skomplikowanym procesem może być komunikacja dwóch sąsiadujących ze sobą komórek albo skurcz komórki mięśnia poprzecznie prążkowanego.

CHOROBY WEWNĘTRZNE

Kiedy najciekawszym tematem rozmów wśród Twoich znajomych będzie wybór koloru stetoskopu, a ulubioną lekturą staną się dzieła Profesora Szczeklika (nie tylko te medyczne), to znaczy, że dotarłeś do trzeciego roku! W obecnym trybie studiów trybie zajęcia kliniczne zaczynają się na trzecim roku. Są przeprowadzane w „blokach”. Oznacza to, że interny, pediatrii, chirurgii i tym podobnych nie uczymy się jak w szkole – raz w tygodniu, lecz spędzamy kilka tygodni pod rząd na zajęciach porannych w jednej klinice. Nauka pewnych przedmiotów, takich jak np. chorób wewnętrznych, składa się z kilku bloków odbywających się na kilku latach studiów i dopiero na koniec jest zwieńczona egzaminem (składającym się standardowo – z części teoretycznej i praktycznej).

Dla niektórych dopiero podczas nauki przedmiotów klinicznych, studia nabierają barw. Wreszcie studenci mają okazję poznać zasadę „4O” i nauczyć się prawidłowo Oglądać, Obmacywać, Opukiwać i Osłuchiwać pacjenta. Założenie na siebie lekarskiego fartucha i zawieszenie na szyi stetoskopu napawa dumą – na facebooku aż roi się od zdjęć z zajęć, dyżurów, pod drzwiami klinik, z przerw w zajęciach…

Bycie „małym doktorem” wiąże się z codziennym porannym wstawaniem, nauką z dnia na dzień i, podczas zajęć na oddziale, z wtargnięciem w intymność drugiego człowieka. Mimo to emocje są nieprawdopodobne. Wreszcie można choć minimalnie poznać realia swojej przyszłej pracy i zastanowić się, co zamierza się robić po studiach. Ja sama zasypiałam nad „Tatoniem”, a kiedy się budziłam, zdawałam sobie sprawę, że miałam koszmar o odpowiedzi ustnej przed Profesorem.

Na początku zajęć wydało mi się dość śmieszne, że na propedeutyce interny zamiast rozmawiać o „poważnych sprawach” – czyli chorobach i ich leczeniu, skupiamy się na rozmowie z pacjentem, sposobie zadawania pytań tak, aby uzyskać odpowiedź i dowiadujemy się o przeróżnych, pozornie absurdalnych wydarzeniach, jakie spotkały naszych asystentów w pracy. Teraz wiem, że studiowanie medycyny składa się nie tylko z osłuchiwania serca i studiowania przypadków klinicznych, ale również z trudnych sytuacji dotyczących relacji z chorymi. Nieraz poznajemy bardzo osobiste wydarzenia z ich przeszłości, czasem słyszymy, jak wołają z prośbą o eutanazję. Do takich zdarzeń należy przywyknąć.

Pacjenci różnie podchodzą do informacji, że za chwilę zostaną zbadani przez studentów. Część z nich jest zmęczona ciągłymi badaniami, ale inni (w szczególności starsze panie) zachwycają się przyszłymi lekarzami, którzy mają czas ich zarówno dokładnie wysłuchać, jak wyjaśnić wszystko to, o co wstydziły się spytać lekarzy.

Ci, dla których codzienne poranne zajęcia to za mało, mają okazję pogłębiać swoją wiedzę na kołach naukowych. Wiele klinik, a także oddziałów w szpitalach nieklinicznych stwarza dla wszystkich chętnych studentów możliwość uczestniczenia w spotkaniach dla studentów, dyżurach i w operacjach. Objawy u pacjentów, które widzi się podczas takiego dyżuru tak głęboko zapadają w pamięć, że rozpoznanie poszczególnych chorób sprawia mniejsze problemy na przyszłych latach studiów i w praktyce lekarskiej. Uczestnictwo w dyżurach umożliwia zastanowienie się już podczas studiów nad swoją przyszłą specjalizacją. Rozmowy z lekarzami, obserwowanie zabiegów i codziennej pracy na oddziale pomagają w zastanowieniu się, co tak naprawdę chce się robić po studiach. Prace naukowe dają okazję do poszerzania dorobku naukowego i zwiększenie swoich szans na rozwój kariery zawodowej po studiach. Poza tym, część kół oferuje latem wyjazdy w ciekawe miejsca, aby w tamtejszych szpitalach móc zaliczyć praktyki wakacyjne. Niektórzy decydują się na pracę w kołach już na pierwszych latach studiów!

Szczególnie ciekawe historie krążą wśród studentów pierwszego roku, jeśli ktoś z ich kolegów już wtedy zaczyna aktywność na którymś z oddziałów. Oczywiście, specjalności zabiegowe budzą największe emocje. Nie zapomnę opowieści znajomego, który na pierwszym roku asystował przy operacji guza mózgu i opowiadał, jak bardzo się stresował, żeby czegoś nie popsuć i jak bardzo się cieszył, kiedy lekarz oznajmił, że operacja dobiega końca z pozytywnym efektem.

Jeśli chodzi o inne aktywności poza zajęciami, uniwersytet zapewnia możliwość działalności w organizacjach studenckich. Organizacje jak np. Samorząd Studentów, IFMSA, EMSA, ESN czy wiele innych pozwalają na poznawanie nowych znajomych, rozwijanie zainteresowań, a także odbywanie wyjazdów w ramach szkoleń i wymian. Osoby działające w organizacjach dłużej lub aktywniej często są rozpoznawane na uczelni i stają się „szychami” na imprezach studenckich :).