Zapisz się na kurs!

Niedziela, 7 rano, mój budzik nawet w weekend musi mnie budzić tak wcześnie. Ale nie mam wyboru, w końcu to ważne, żeby maturę zdać śpiewająco. Studia to jest teraz najważniejszy cel. Wyśpię się później. Co tydzień muszę dojeżdżać na Kurs pociągiem. Jak dobrze, że punkt docelowy znajduje się w centrum miasta. Podczas godzinnej jazdy pociągiem mam czas na powtórzenie materiału z poprzednich zajęć.
Do wzięcia w nim udziału zachęciła mnie moja przyjaciółka. W grupie raźniej (choć ona uczęszczała na inny przedmiot), a i opinie o kursie raczej zachęcały do zapisania się. Zdawalność matury na wysokim poziomie, próbne matury, omówienie całego potrzebnego materiału, najlepsi wykładowcy, zajęcia w weekendy. Czego chcieć więcej?!

Wchodzę do szkoły, gdzie wita mnie zawsze uśmiechnięty Pan z ochrony – dobre wrażenie i miłe powitanie zachęca do przekroczenia progu. Następnie, przedzierając się przez szkolne korytarze Hoffmanowej, docieram do Sali, gdzie odbywają się moje zajęcia. Tu kolejna sympatyczna osoba staje na mojej drodze. Opiekunka grup. Młoda dziewczyna (a właściwie naprzemiennie kilka dziewcząt), do której zawsze można zwrócić się o pomoc, wpisuje mnie na listę i rozdaje materiały (nasze ukochane zbiory zadań maturalnych).

Grupa, do której uczęszczam, to około 20 osób, głównie dziewczęta, ale i chłopaków nie brakuje. Matematyczne i fizyczne grupy liczne są w tzw. męski rodzaj. Grupa jak to grupa – znajdują się w niej skrajnie różni ludzie od sympatycznych i pomocnych, po snobistycznych i zarozumiałych. Jest też spore grono osób, które wiedzę mają w małym paluszku, ale większość przyszła tu ją przyswajać, a nie powtarzać. Od razu spotykam kilka bardzo sympatycznych osób, z którymi do tej pory utrzymuję kontakt (a przecież chodziłam na kurs 4 lata temu!). Zostaję również starostką grupy.

Geografii uczy nas Pani Profesor Agnieszka Matysiak, która nie tylko posiada ogromną wiedzę – ale co najistotniejsze dla młodego człowieka – potrafi ją nam przekazać. Nie obywa się również bez żartów. Na zajęciach panuje stosunkowo luźna atmosfera, ale przecież każdy przyszedł tu czegoś się dowiedzieć, a nie wygłupiać. Zajęcia trwają trzy godziny, z krótką przerwą pomiędzy etapami. Materiały, które dostajemy to głównie zadania maturalne, przynajmniej pod względem typu, podzielone wg danego tematu. Na początku każdego działu widnieją ważniejsze informacje dotyczące danego materiału. Oczywiście są one szczegółowo omawiane przez Panią Agnieszkę.

Zabieramy się za zadania. Początkowo pytania zostają skierowane w kierunku klasy i wszyscy wymieniamy poprawne odpowiedzi, zapisując je od razu do zeszytu ćwiczeń. Przy trudniejszych zagadnieniach materiał jest tłumaczony, wyjaśniany, aż wszyscy obecni w sali zrozumieją. W klasie wiszą najnowsze mapy – proszę mi wierzyć, ale wbrew pozorom był to istotny szczegół. Cały kurs posiada najnowsze, przydatne przyrządy naukowe.

Co pewien czas, z odpowiednim wcześniejszym zapowiedzeniem, przeprowadzane są matury. Danego dnia wszystkie grupy piszą próbny egzamin maturalny. To wspominam jako bardzo ciekawe i potrzebne doświadczenie. Jest to jedno z moich najmilszych wspomnień z kursu. W szkole nie spotykam się z samą maturą, choć wszyscy wokół są nią nieźle zestresowani, ale to dzięki Kursowi mogłam zobaczyć, jak ona wygląda, czego się spodziewać i przyzwyczaić się do tego typu zadań. Wiem dzięki temu na co zwrócić uwagę w przygotowaniach oraz jaki jest mój dotychczasowy poziom wiedzy. Wyniki z matur każdy otrzymywał na swoje indywidualne konto na stronie kursu, a następnie zadania te były omawiane na zajęciach.

Zostałam starostą grupy. Moim zadaniem była pomoc naszym opiekunkom. Do mnie zgłaszano różne potrzeby i uwagi. To moim zadaniem było reprezentowanie grupy na sobotnich „śniadaniach”, gdzie kawy, rogalików było dostatek. Omawiane też były ważne sprawy dotyczące kursu i ewentualne zmiany oraz ulepszenia na Kursie.

Za czasów, kiedy ja uczęszczałam na Kurs, zadania w Internecie (na stronie Kursu) były tylko obligatoryjne, ale duża grupa rozwiązywała je, by dodatkowo poćwiczyć i wzmocnić swoją wiedzę.

Uczęszczanie w każdy weekend na zajęcia bywa uciążliwe. Czasem po ciężkim tygodniu w szkole nie chciało się jeszcze jechać na kurs, czasem nie było możliwości dotrzeć na zajęcia z rana po hucznej 18stce (uczęszczałam na kurs 2-letni, zaczynający się w 2-giej klasie), ale każdy student miał trzy możliwości odrobienia tych zajęć (szkoda było opuszczać kolejną partię materiału) w inny dzień kursu.

Kurs chociaż momentami stawał się wymagający fizycznie (np. w zimowe, niedzielne poranki nie miałam ochoty wstawać tak wcześnie), to jednak dał mi wiedzę tak obszerną i dobrze usystematyzowaną, że nie musiałam się martwić o zdanie matury z dobrym wynikiem. Moje wyniki z matur kształtowały się na poziomie 75 – 98 %. Oczywiście sama poświęciłam też dużo czasu na przyswojenie tej wiedzy, ale gdyby nie kurs prawdopodobnie byłaby ona niepełna i chaotyczna. Kurs dał mi wiedzę i umiejętności, których sama bym nie zdobyła. W efekcie Kursy Sikory dały mi przepustkę do wymarzonych studiów.