Zapisz się na kurs!

Początek września. Jesteśmy już w klasie maturalnej, w klasie trzeciej liceum. Wszyscy moi przyjaciele i znajomi naszej kochanej trzeciej e opowiadają sobie nawzajem, co ich spotkało ciekawego w te wakacje i jak spędzili ten wolny czas. Wszędzie słychać komplementy:,,jaka Ty opalona jesteś!”, „wyglądasz na bardzo wypoczętego i pełnego energii”. Jak na razie nikt nie użył w rozmowie słowa „matura”, nikt nie wspomina o tym egzaminie. Chociaż każdy z nas już myślał przez cały lipiec i sierpień czy starczy sił, motywacji i energii na to żeby wszystko sobie powtórzyć i wszystkiego się nauczyć. Każdy z nas już w dniu rozpoczęcia roku szkolnego zastanawiał się czy uda się nam przygotować do matury w taki sposób by czuć satysfakcję po wyjściu z ostatniego egzaminu. By mieć pewność, że nie będzie nic, co mogłoby mnie zaskoczyć lub zdziwić, bo przecież tyle się uczyłam.

Już w październiku nauczyciele zaczęli wspominać o maturze, o tym byśmy nie marnowali czasu jak nam pozostał. Byśmy dobrze wszyscy przemyśleli czy chcemy się zajmować w życiu. Koledzy i koleżanki z mojej klasy pozapisywali się na różnego rodzaju kursy, korepetycje oraz zajęcia by zwiększyć swoje szanse na bardzo dobre wyniki z egzaminów. Ponadto każdy zaopatrzył się w różnego rodzaju książki z zadaniami i testami, w tym również ja. Wszyscy byliśmy pełni dobrych myśli oraz energii do nauki. Myśleliśmy, że wszystko, co sobie zaplanowaliśmy na pewno uda nam się zrealizować do końca kwietnia. Niestety bardzo się myliliśmy. Z października szybko zrobił się listopad, listopad zamienił się w grudzień, a grudzień ustąpił miejsca w kalendarzu styczniowi. Tutaj właśnie zaczęły się nerwy i pierwsze obawy. Narzekaliśmy, że materiał w szkołach jest przeładowany i że zanim odrobimy lekcje i pouczymy się do klasówek i sprawdzianów, które mamy na bieżąco nie starcza nam czasu na to żeby cokolwiek powtórzyć. Musieliśmy siedzieć do późna w nocy lub wstawać wcześnie rano by móc przypomnieć sobie rzeczy z poprzednich lat, o których się już zapomniało lub przestały wydawać się jasne. Ja również zaczęłam w tamtym czasie odczuwać zmęczenie i stres, które często nie pozwalało mi się skupić na nauce. Nie poddawałam się! Miałam zamiar dać z siebie wszystko.

W tym całym zamieszaniu i wirze nauki pomagało mi wsparcie rodziny, praca zespołowa w klasie oraz kursy. Osoby z mojej klasy, które chciały zdawać na maturze te same przedmioty, co ja pożyczały mi książki z zdaniami i testami, przekazywały mi jakieś dodatkowe informacje na pewne tematy. Ja oczywiście nie pozostawałam im dłużna. Dzieliłam się książkami z ciekawymi zdaniami, które kupiłam by utrwalić swoją wiedzę. Ponadto nie było problemu by do kogoś zadzwonić nawet późno wieczorem i poprosić o pomoc w rozwiązaniu jakiegoś zadania lub wytłumaczeniu czegoś trudnego. Dzięki temu każdy z nas uczył się i powtarzał lepiej materiał z danego przedmiotu. W grupie raźniej! I u nas to jak najbardziej obowiązywało. Nawet założyliśmy klasowego maila żeby każdy, kto ma jakiś problem lub jakieś pytania to może się nimi z resztą osób podzielić.

Od stycznia do kwietnia czas minął jeszcze szybciej na bardzo intensywnej nauce. Ponieważ im mniej czasu mi do matury pozostawało tym więcej pracy wkładałam w przygotowania do egzaminów. Pod koniec kwietnia powtarzało się już tylko szczegóły z danych tematów i przedmiotów. Dopinało się wszystko na ostatni guzik. Prezentacje na język polski przeglądało się po raz dziesiąty by sprawdzić czy na pewno nie ma w niej żadnych błędów. Im bliżej było czwartego maja tym więcej było stresu oraz nieprzespanych nocy. Pomimo tego bardzo wszyscy chcieliśmy żeby było już po wszystkim. Nadszedł ten dzień. Byłam tak zdenerwowana, że zapomniałam nawet jak mam na imię. Natomiast po wyjściu z ostatniego już egzaminu, którym był egzamin z chemii odetchnęłam z ulgą i stwierdziłam, że nie było tak źle. W sumie nie taki diabeł straszny jak go malują! Główna przyczyną strachu przed maturą jest stres, ale on od razu po wyjściu z sali, na której odbywał się egzamin od razu mija. I uważam, że dlatego maturę nazywa się egzaminem dojrzałości, gdyż trzeba być na tyle dojrzałym by sprostać wytężonej pracy przez cały rok. Trzeba wyznaczyć sobie pewnego rodzaju plan i umieć sobie odmówić takich małych przyjemności, jakim jest oglądanie telewizji czy gra na komputerze. Tutaj nie chodzi tylko o to by sprawdzić stan wiedzy oraz umiejętności maturzysty, lecz jego zapał do osiągania wyznaczonych celów i marzeń poprzez własne zaangażowanie i wysiłek. O to by pomagać sobie nawzajem i umieć przezwyciężyć stres i zmęczenie. Strach ma wielkie oczy, ale to oczy maleją wraz z otrzymaniem wyników z matury pod koniec czerwca. Kiedy to z dumą mówisz, że masz wykształcenie pełne średnie. Kiedy mówisz że zdałeś świetnie maturę, bo byłeś na tyle dojrzałym by przez cały rok wytrwale się uczyć. Ten cały rok, który minął jak jeden dzień…