Zapisz się na kurs!

Najważniejszy egzamin w życiu - nazywamy go różnie maturą czy egzaminem dojrzałości. Każdy z nas (dojrzewających lub dojrzałych) ludzi ma do wyboru po pierwsze do niego nie podchodzić, po drugie zdać go, albo zdać go bardzo dobrze. Aby osiągnąć na tyle dobry wynik, który może być przepustką dla wielu z Nas do lepszego życia, należy poświęcić nie jedną godzinę wytężonej pracy umysłowej, nie jedno spotkanie z przyjaciółmi a także czasami zbawienny sen.

Już w gimnazjum postanowiłam, że chcę być w grupie szczęśliwców, którzy dostaną się na prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Musiałam zdecydować się na ciężką i rzetelną pracę aż nad czterema przedmiotami na poziomie rozszerzonym ( j. angielski, j. polski, historia, WOS). Tak więc, wybrałam profil humanistyczny, przez co naraziłam się na kilka dziwnych spojrzeń posyłanych od moich rówieśników. Starałam się jednak obrać swój cel (prawo) i zdecydowałam się nie porównywać z innymi, i co najważniejsze skupić się na rzetelnej pracy w liceum.

Już wtedy miałam plan – dobry start w pierwszej klasie liceum, zdobywanie jak najwięcej wiedzy z przedmiotów z zakresie rozszerzonym. Tak upłynęły pierwsze dwie klasy liceum, w tym czasie niedostatek snu, nieproporcjonalna ilość czasu do ilości obowiązków i pozycji lektur dawały się we znaki. Było ciężko, nawet weekendy nie służyły w pełni jako czas relaksu i odpoczynku czy regeneracji, tylko wykorzystywaniu ich ”dodatkowego” czasu na skończenie pracy nad zadawanymi pracami pisemnymi, ćwiczeniami czy przyswajaniem materiału jak chociażby z systemów politycznych w Europie. I tak biegł tydzień za tygodniem, nie raz motywacja spadała z powodu różnych szkolnych niepowodzeń, czasem przychodziły chwile zwątpienia i załamania wiary w sukces. Nawiedzały mnie myśli, że koleżanki i koledzy- konkurencja na pewno nie zasypuje gruszek w popiele i może mnie spotkać przykra niespodzianka.

Momentem przełomowym okazała się moja obecność na Międzynarodowym Salonie Edukacyjnym Perspektywy 2015, gdzie miałam okazję spotkać się ze studentami prawa Uniwersytetu Warszawskiego i poznać szczegóły postępowania rekrutacyjnego oraz poznać zasady studiowania i opinie studentów. Wtedy nabrałam wiary w sukces i jeszcze większej chęci i zapału do nauki oraz do pokonywania kolejnych trudności, które stały na drodze do dobrego wyniku maturalnego. Nie zapomnę tej parominutowej rozmowy, która uświadomiła mi, że wymarzona przyszłość jest tak naprawdę w zasięgu mojej ręki.

Wkrótce po tym zapisałam się na Kurs Sikory w roku szkolnym 2015/16. Już 12 września roku odbyły się pierwsze zajęcia na Kursie. Byłam pod wrażeniem wykładów i sposobu ich prowadzenia. Wtedy też uświadomiłam sobie ile jeszcze pracy muszę włożyć na Kursie, aby ,,dopiąć swego” i dostać się na wymarzone prawo. Jednak Kurs Sikory okazał się dla mnie nie tylko wyzwaniem umysłowym, ale i logistycznym. Od pierwszego zjazdu musiałam pogodzić obowiązki szkolne i znaleźć czas na przygotowywanie się na kolejne wykłady. Czasu wciąż było za mało, a obowiązków coraz więcej. Nie sposób nie wspomnieć o konieczności dojazdów w każdą sobotę do Warszawy, co wiązało się z rannym wstawaniem i około dwugodzinną jazdą busem. Potem zmęczona całym tygodniem pracy i zajęciami na Kursie wracałam do domu, aby niedzielę wykorzystać na finalizowanie zadawanych prac domowych i ,,wyrwać” chociaż parę godzin na wyjście do kina, oddaniu się lekturze książek, które chciałam, a nie musiałam przeczytać.

Każdego miesiąca widziałam, że uczestnictwo w Kursie przynosi mi coraz większą satysfakcję i pewność siebie. Każdy kolejny sprawdzian wiedzy czy próbna matura pokazywała, że moja wiedza się pogłębia. Prościej – wiedziałam, że idę do przodu. Pierwsze pąki na drzewach, coraz śmielej ukazujące się promienie słońca, wskazywały na zbliżający się maj – miesiąc stresu, niepewności… i matury, której wynik w dużej mierze miał zadecydować o mojej przyszłości. Stało się. Podczas przedostatniego zjazdu na Kursie wiedziałam, że robiłam wszystko co mogłam, aby jak najlepiej wypaść na egzaminie. Zostało mi tylko powtórzyć najbardziej skomplikowane partie materiału do egzaminu i poprosić Boga o błogosławieństwo i wsparcie.

Potem zostały tylko niepokój, egzaminy i oczekiwanie na wyniki matur oraz efekt postępowania rekrutacyjnego na uczelni. Nerwy okazały się zbędne, wynik matury satysfakcjonujący, a rekrutacja powiodła się zupełnie. I dziś wiem, że niemały w tym udział miały zajęcia na Kursie Sikory.