Zapisz się na kurs!

Jak się właściwie przygotować do matury?

W roku 2007/2008 uczęszczałem na Kurs Sikory na zajęcia z WOS-u. Zaskoczyła mnie wszechstronność kursu, ponieważ nie tylko zdobyłem cenną wiedzę z tego przedmiotu, ale również dzięki wielu świetnym inicjatywom, przygotowania do matury były dla mnie łatwiejsze pod kątem metodologicznym. Wiele się nauczyłem.

Co uważam za pozytywne?

Stronę internetową – umożliwiała kontakt z Kursem w każdej chwili, zawierała aktualności, nowinki i ciekawostki.
Licznik dni do matury – uświadamiał ile czasu pozostało, działał motywująco.
Uwagi dodawane do matur - pozwoliły na uświadomienie sobie własnych błędów i luk w wiedzy, które należy uzupełnić.
Statystyki matur – pozwoliły mi zobaczyć swoje wyniki na tle pozostałych kursantów, były również informacją zwrotną o moim stanie wiedzy. Dobre wyniki motywowały do pisania kolejnych na takim samym lub lepszym poziomie, tak aby nie spaść poniżej pewnego progu.
Testy on-line – przyjemna praca w domu, sprawdzenie wiedzy, a przy okazji uczenie się nowych treści.
Możliwość pisania dodatkowych wypracowań, wyróżnianie najlepszych i umieszczanie na stronie internetowej.
Materiały (kompendia) - możliwe było nie tylko utrwalenie materiału, ale także sprawdzenie się licznych ćwiczeniach.
Warsztaty „Sztuka Latania” – bardzo cenne dla mnie, nauczyły mnie jak zachować spokój w sytuacjach stresujących, jak się uczyć, by przyswoić wiedzę, ale również jak właściwie zachować się w danej sytuacji np. podczas prezentacji maturalnej (gesty, mimika, modulacja głosem). Wiedzę tą wykorzystałem na swojej maturze.

Co szczególnie miło zapamiętałem?

Opiekunkę grupy – prawie nasza rówieśniczka, zawsze służyła pomocą i informacją (co mnie bardzo zaskoczyło), zapamiętała imiona chyba wszystkich swoich podopiecznych.
Wykładowcę (pana prof. Przastka) – to dzięki wykładowcy, który potrafił zainteresować przedmiotem zawdzięczam moją wiedzę z WOSu. Mile wspominam wspaniałą atmosferę podczas wykładów i mnóstwo humoru. Nauka stała się o wiele przyjemniejsza.
Dużą ilość matur – pozwoliły mi „oswoić” się z myślą o prawdziwej maturze, zdobyte doświadczenie w ich pisaniu zniwelowało stres i strach, udoskonaliłem przede wszystkim umiejętność pisania wypracowań (na maturze to znacząca część punktacji).
Duża ilość materiału przerabianego podczas jednego wykładu, przekazywanego w sposób ciekawy i pragmatyczny.

Coś od siebie…

Żeby właściwie przygotować się do matury, przede wszystkim trzeba tego chcieć i być odpowiednio zmotywowanym. Maturą chciałem sobie udowodnić, ile potrafię dokonać. Dobrze zdana matura otwierała mi drogę na dobrą uczelnię, wymarzony kierunek studiów, dobry zawód, ciekawą pracę, być może dobre zarobki, ale również pewien prestiż społeczny. Jestem osobą ambitną, więc wiele wymagam od samego siebie. To właśnie wysoka motywacja dla osiągnięcia celu pozwoliła mi pokonywać przeszkody, przejściowe niepowodzenia, a czasami myśli, że nic mi się nie chce i mam już wszystkiego dość.
Zdawałem 4 przedmioty na poziomie rozszerzonym, w tym również polski. Byłem jedyną osobą w klasie o profilu matematyczno-historycznym, która zdecydowała się na polski w zakresie rozszerzonym, więc siłą rzeczy przygotowywałem się do tego przedmiotu sam. Włożyłem w naukę wiele pracy. Nie pobierałem żadnych dodatkowych nauk, nie korzystałem z kursów, a osiągnąłem bardzo pozytywny wynik. Znani mi „typowi” humaniści zaliczyli ten przedmiot znacznie gorzej.

Niestety…

Wiem, że wiele osób ma problemy z odpowiednim zmotywowaniem się. Ja trenuję siatkówkę, dawniej w klubie, teraz w drużynie amatorskiej. Jest to moje podstawowe hobby, więc „amatorsko” nie oznacza „od czasu do czasu”. 2-3 treningi w tygodniu, mecz w szkole (siatkówka, koszykówka) i liga w niedzielę (którą moja drużyna ostatecznie wygrała) – młodsi koledzy pytali mnie „jak Ty chcesz zdać tę maturę, skoro ciągle grasz?”. Potrafiłem wszystko pogodzić, nie zostawiłem sportu nawet podczas roku maturalnego. Myślę, że grunt, to dobrze rozplanować sobie wszystko w czasie. Nigdy nie zostawiałem niczego na ostatnią chwilę lub na późne wieczory, kiedy mój umysł wolał odpocząć. Sobota i ewentualnie niedzielny poranek były dniami wzmożonej pracy. W tygodniu starałem się pracować od razu po szkole, aby wieczór poświęcić na siatkówkę, wyjście ze znajomymi lub odpoczynek w domu.
Jednakże (!) nałożyłem na siebie już od września reżim bardzo systematycznej nauki. Konsekwentnie, wg założonego harmonogramu dnia - bardzo przestrzegałem tej zasady. Dzięki takiemu rozłożeniu w czasie uniknąłem nawału pracy przed maturą i nie „ślęczałem” całymi dniami do późnego wieczora lub nocy, bo pewnie i efekty byłyby mizerne, a tak przyswajana wiedza utrwalała się. Mogłem przez takie działanie pogodzić obowiązki i przyjemności.

Kilka rad…

Efektywna praca jest wtedy, kiedy umysł jest do tego przygotowany, kiedy nie myślimy o przyjemnościach lub o „niebieskich migdałach”. Potrzebna jest maksymalna koncentracja. Dlatego czasami lepiej zrobić coś dla siebie i kiedy „miną wszystkie uciechy dnia” zasiąść do nauki.
Dobrze jest uczyć się z krótkimi przerwami, nie na pamięć, lecz skojarzenia. Można sobie pomóc różnymi schematami, „mapami pamięci”, czy też notatkami. Jestem typem wzrokowca, więc przerzucanie myśli na papier ułatwiało mi spamiętanie ich.  Ważna jest systematyczność. Najlepiej wyznaczyć sobie jedną czy dwie godziny na naukę codziennie, narzucić sobie konkretne ramy czasowe. Np. dzisiaj uczę się przez godzinę historii, przez drugą polskiego, a jutro WOS-u i angielskiego. Dobra metodą na efektywną naukę jest system powtórek. Oznacza to, że przed przerabianiem następnej partii materiału, powtarzamy to, czego uczyliśmy się dzień wcześniej. Omijamy przy tym fakty doskonale nam znane i oczywiste, a skupiamy się na tym co sprawiało nam problem (uczę się tego czego nie wiem). Myślę, że jest to dobry pomysł do wdrożenia na kurs – przed każdym wykładem poświęcić 10 czy 15 minut na sprawną powtórkę materiału z wykładu poprzedniego. Ja zastosowałem to w domu. W sobotę rano miałem kurs, w niedzielę rano w domu powtarzałem sobie to co przerabiałem poprzedniego dnia.  Naukę ułatwia również podkreślanie istotnych akapitów, zdań, gdyż to w powtórkach materiału przyspiesza proces nauki i utrwala się w pamięci (to dla wzrokowców). Dla słuchowców – czytanie na głos i powtarzanie. Czy to w szkole, czy na kursie bardzo ważne jest robienie notatek. Z doświadczenia wiem, że nawet pewne skróty myślowe czy własny sposób zapisu pomagają w uczeniu się. Ponadto w ten sposób kształci się umiejętność „wyłapywania” najważniejszych faktów.
Praktyka czyni mistrza! Człowiek najlepiej uczy się wykonując masę ćwiczeń praktycznych. Tzn. potrzebną wiedzę można zdobyć poprzez rozwiązywanie testów (nie tylko wiedzę teoretyczną, ale również wiedzę dotyczącą typu zadań, wymagań). Ja ucząc się do polskiego rozwiązywałem testy, po czym sprawdzałem z kluczami odpowiedzi. W ten sposób zauważałem pewne zależności, podobieństwa. Z czasem wiedziałem na co mam zwracać uwagę, ukształtowałem sobie pewien schemat, któremu podporządkowywałem rozwiązywane testy. Niestety obecna matura nie daje wiele pola do popisu dla ucznia, lecz zmusza właśnie do „pisania pod klucz”. Warto uczyć się w różnych miejscach. Najlepiej odizolować się od świata w tym czasie (wyłączyć telefon, wyjść do parku z książkami). Kiedy nikt nie zakłóca naszej nauki, możemy się w całości skupić na materiale i szybciej, efektywniej się go nauczyć. Można się nagradzać za udaną naukę np. zjem sobie najlepszą czekoladę jeśli się nauczę, lub pójdę do kina na nowy film., a tak naprawdę jak się umie to największa satysfakcja. A może sprawdzone, dobre rady przekazać kursantom pod rozwagę w formie np. poradnika ?

I na koniec…

Jako puentę powiem, iż stosując te zasady osiągnąłem swój mały sukces. Dostałem się na dzienne studia, na wymarzoną socjologię, a budującym jest to, że dostałem się również na inne cieszące się dużym zainteresowaniem kierunki, z których z nieukrywaną satysfakcją zrezygnowałem. Cały włożony trud został doceniony i jak widać opłacał się.