Zapisz się na kurs!

Wrzesień 2007. To była istna kampania – małych zwycięstw, lecz i wielkich przegranych. Przede wszystkim kluczowe znaczenie miała mobilizacja. Tymczasem ja wciąż miałam jakieś zajęcia: wymiana z Niemcami i przyjazd Weroniki na tydzień, potem wycieczka do Krakowa. Jedynymi moimi ,,osiągnięciami’’ było wypełnienie deklaracji maturalnej oraz zapisanie się na Kurs Sikory z historii i wiedzy o społeczeństwie. Pierwsze zajęcia z historii z niezapomnianą profesor Leokadią Choim w pełni uświadomiły mi moje braki w tym przedmiocie, wynikające w dużej mierze z faktu uczęszczania do klasy dwujęzycznej o profilu matematyczno-geograficznym. Rozpoczął się istny wyścig z czasem. Zaczęłam coraz bardziej wątpić w realizację moich ambitnych planów – trzech przedmiotów na poziomie rozszerzonym i języka niemieckiego na poziomie dwujęzycznym. Jednak postanowiłam nie poddawać się tej maturalnej gorączce i na spokojnie rozplanować sobie krok po kroku pracę. Rozpoczęły się miesiące ciężkiej harówki, rozwiązywania teścików, zadań z zeszytów dydaktycznych, wkuwania rozmaitych faktów oraz dat. Ten rozdział mojego życia można by zatytułować ,,w oparach absurdu.’’ Uświadomiłam sobie, że, aby dobrze zdać maturę, trzeba posiąść nie tylko ogromną wiedzę, ale również praktyczne umiejętności, które rzadko kiedy ćwiczone są w szkole. W tym właśnie Kurs Sikory pomógł mi najbardziej: przede wszystkim uświadomił mi, jak powinna wyglądać maturalna rozprawka z historii i wiedzy o społeczeństwie (o czym wcześniej nie miałam zielonego pojęcia), pokazał jak szybko i skutecznie rozwiązywać część testową, tak, aby jak najwięcej czasu pozostało na trudniejszą część – wypracowanie. Z czasem zauważyłam, że moje wyniki z kolejnych matur ,,sikorkowych’’ nie tylko zaczęły się wyraźnie poprawiać, ale i ja coraz szybciej ,,chłonęłam’’ kolejne dawki wiedzy na kursach i w domu. Przyszedł maj, ,,pachniała Saska Kępa, nie wiedziałam, co ze mną będzie.’’ Najwięcej stresu było na pierwszym egzaminie z języka polskiego, potem poszło jak z górki. Niestety, maj 2008 nie okazał się dla mnie łaskawy – zabrakło mi 2 punktów, by dostać się na wymarzone prawo. Poza tym miałam świadomość popełnionych przez siebie błędów w tym roku – zbytniego przejmowania się przedmiotami takimi jak biologia w szkole, do których z perspektywy matury przygotowanie powinnam ograniczyć do minimum oraz zbyt długim zatrzymywaniem się nad danym materiałem. Postanowiłam studiować germanistykę. Wiedziałam, że na pewno ze względu na moją długoletnią naukę języka niemieckiego nie będą to dla mnie trudne studia i będę w stanie je pogodzić z przygotowaniem do matury.

Wrzesień 2008. Bogatsza o doświadczenie zeszłego roku, podeszłam do zagadnienia analitycznie, układając precyzyjny plan przygotowań i nakładając na siebie drakońską samodyscyplinę. Nie rezygnowałam, oczywiście, z odrobiny czasu wolnego, tak, aby moje szare komórki mogły się nieco zregenerować – miałam już na głowie nie tylko maturę, ale i studia. Przede wszystkim, już od samego początku założyłam sobie napisanie każdego zadanego na zajęciach Kursu Sikory wypracowania z historii. To, jak się później okazało, stało się kluczem do mojego sukcesu – naskrobawszy kilkadziesiąt wypracowań, nauczyłam się je pisać tak jak oczekują tego na egzaminie dojrzałości. Co więcej niezwykle ciepło wspominam pomoc profesor Doroty Nadgrabskiej, która nie tylko dzielnie sprawdzała nasze matury i wypracowania, ale również udzieliła nam wielu cennych rad dotyczących egzaminu dojrzałości. Ponad to udoskonaliłam swoje umiejętności rozwiązywania zadań, analizowania źródeł. Z kolej na kursie wiedzy o społeczeństwie usystematyzowałam swoje wiadomości z tego przedmiotu, zdobyłam ogromną wiedzę ogólną i rozwinęłam swoje zainteresowanie tym przedmiotem. Najtrudniejszy był styczeń, gdyż nadeszła sesja, a ja musiałam się trzymać ściśle ustalonego planu przygotowań do matury oraz uczyć się do rozmaitych kolokwiów oraz zaliczeń. Cały czas mobilizowałam się do ciężkiej pracy, nie ustając w pisaniu wypracowań. Pomimo licznych przeszkód i załamań, a także ogólnego wyczerpania opłaciło się. W maju spokojnie zasiadłam w ławce i napisałam maturę po raz drugi z historii i wosu oraz po raz pierwszy z języka angielskiego. Zostałam przyjęta na wszystkie kierunki na Uniwersytecie Warszawskim, na które aplikowałam – lingiwstykę stosowaną, tłumaczenia specjalistyczne i wreszcie wymarzone prawo. To była dla mnie niewyobrażalna satysfakcja. Teraz wiem, że, jeżeli człowiek czegoś naprawdę chce, jest w stanie to osiągnąć, pokonując rozmaite trudności.