Zapisz się na kurs!

Maturzysta sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem…
 
Jestem przekonany, że zewsząd słyszysz - „matura w tym roku!!!”, niejednemu zapiera to dech w piersiach – ale spokojnie…wszystko można dobrze zaplanować, aby zaoszczędzić sobie i najbliższym zbędnego stresu, ale kosztuje trochę wysiłku na stracie. Doskonale wiem, że jest to dla Ciebie rok szczególny, pełen nadziei, ale i niepokoju o to, czy dokonacie właściwego wyboru.
 
Doskonale pamiętam, jak rok temu szukałem kontaktu do ludzi obcykanych w maturalnej materii – nie było to takie superłatwe, aby znaleźć odpowiedniego kompana do rozmowy, poradzenia się, dyskusji. Uwierz mi - rzetelne rady doświadczonych są nieocenione…
 
Dobre decyzje aspektem września
 
KIERUNEK STUDIÓW
 
Po pierwsze wybór kierunku studiów i uczelni to życiowa decyzja, którą trzeba podjąć świadomie, kierując się przede wszystkim własnym przekonaniem, a nie modą, preferencjami kolegów czy nawet – tradycją rodzinną…Wybór ten musi być związany z Twoimi zainteresowaniami, predyspozycjami psychicznymi i fizycznymi, a przede wszystkim zdolnościami intelektualnymi – należy mierzyć siły na zamiary. Powinno się także zbadać możliwość pracy po studiach, specyfikę przyszłego zawodu, tzn. możliwości własnego rozwoju, wynagrodzenia, itp.
Osobiście uważam, że z życia trzeba czerpać jak najwięcej, więc skoro mam pracować, to wysiłek ten powinien mi sprawiać satysfakcję i dawać możliwość realizacji.
Gdy wybierałem swój kierunek studiów kierowałem się zamiłowaniem do medycyny i nauk pokrewnych, stąd też aplikowałem na farmację i dietetykę (musiałem zagwarantować sobie koło ratunkowe, gdybym dał ciała na egzaminie, co rezultacie zamknęłoby mi drogę na lek.).
 
MATURA
 
Wybrane kierunki studiów umożliwią pojęcie decyzji dotyczącej wyboru przedmiotów  zdawanych na egzaminie.
Radze Ci zdawać tylko te przedmioty, w szczególności na poziomie rozszerzonym, które brane są pod uwagę podczas rekrutacji. Nie ma co szaleć…to jest matura, która równa się być lub nie być na wymarzonym kierunku.
Obrazuje to mój kolega  Paweł – bardzo ambitny i zdolny człowiek  – zdawał to z czego był dobry, tj. j. polski, j. angielski, j. francuski, biologię, matematykę, geografię  (wszystko na poziomie rozszerzonym). W efekcie od nadmiaru zdawanych przedmiotów i związanych nimi pracochłonnymi przygotowaniami, zmęczony, zdezorientowany stawiał się na kolejne egzaminy - uzyskał przeciętne wyniki, które nie pozwoliły mu dostać się na  prestiżowe kierunki…Jeszcze rok temu byłem zdumiony jego zapałem, dziś jedynie całkowitą bezmyślnością.
 
 Ja zdawałem język polski i angielski na poziomie podstawowym, natomiast dużą wagę w czasie przygotowań poświęciłem przedmiotom biologii, chemii i fizyce przystępując z nich do egzaminu na poziomie rozszerzonym.
W klasie trzeciej istniały dla mnie jedynie te trzy przedmioty, reszta była bo była – nie przykładałem się do nich, ale zaliczałem wszystko i do przodu. Jednak uważam, że nie ucierpiałem z tego powodu pod względem intelektualnym.
Jednak uważam, że w tym szaleństwie jest metoda.
 
Tylko do egzaminu z biologii, chemii i fizyki przygotowywałem się rzetelnie, co wynikało z mojego wczesnego ukierunkowania zainteresowań. Z j. polskiego chciałem jedynie zdać, a z angielskiego uzyskać niekompromitujące 75%, w rezultacie z obu przedmiotów uzyskałem przyzwoite wyniki. Egzaminy ustne, choć z początku stresujące, z perspektywy czasu bardzo mile wspominane przez większość.
 
Warto jest także śledzić progi punktowe na wybrane kierunki studiów – jednakże należy przyjąć do świadomości, ze minimalne liczby punków gwarantujące dostanie się na dany kierunek zmieniają się każdego roku – rosną niejednokrotnie nawet o 20 pkt.
 
PRZYGOTOWANIA
 
Gdy zbliża się połowa września czerwona lampa z napisem: „Czas na rozpoczęcie rzetelnych powtórek do majowego egzaminu” powinna migać przed oczami maturzysty…Jestem pewien, że dla wielu osób zmobilizowanie się do pracy na początku roku szkolnego jest bardzo trudne, ale jest to już krok do zdobycia satysfakcjonującej liczby punktów.
To czas, w którym należy szczegółowo zaplanować powtórki.
 
Jest wiele sposobów na dobre przygotowanie, jednakże każdy musi wybrać rozwiązanie idealne dla siebie.
Należy w tym momencie brać pod uwagę wiele aspektów.
 
Obecność wewnętrznej motywacji oraz samodyscypliny
 
Bez tego nie wystartujesz…Zdobycie upragnionego celu jest dalekie – dopiero wrzesień – a do maja długi okres czasu wypełnionego pracą, stąd samozaparcie i  kontrolowanie się jest nieodzowne w drodze do tej nagrody.
 
Ocena stanu wiedzy i umiejętności
Należy zadać sobie proste pytanie – np. czy dam rade maturze rozszerzonej z biologii, chemii i fizyki, aby w sumie uzyskać mim. 240 ?...ja we wrześniu odpowiedziałem sobie stanowczo nie…, zmusiło mnie to do wzięcia sprawy w swoje ręce.
 
Podjęcie działania w celu nadrobienia zaległości
 
Kurs czy korki?
 
Wiele osób zastanawia się co wybrać, sam stanąłem przed takim dylematem – są zalety i wady obu sposobów edukowania się…
           
Moim zdaniem, kurs nie jest dla osób, które są „zielone” z danego przedmiotu. Trzeba orientować się w materii, posiadać pewne umiejętności. Korki pozwalają zacząć wszystko od zera.
           
Korepetycje umożliwiają niebywale indywidualne podejście nauczyciela do ucznia – każdy inaczej pochłania wiedzę, w różnym tempie i wymiarze. Dobry korepetytor, o jakiego trudno, potrafi skutecznie dotrzeć do maturzysty. Kurs to pewność doświadczonej kadry nauczycielskiej, praca w zespole, stąd należy pracować w narzuconym rytmie – nie dajesz rady – wysiadasz…
           
Atmosfera – bardzo ważna sprawa. Indywidualne lekcje nie dają możliwości kontaktu z grupą (ciągle face to face), a na kursie rówieśnicy z różnych szkół, o różnym poziomie wiedzy, większość bardzo ambitna, co mobilizuje do pracy.
 
Wybór należy do Ciebie!
 
Droga do matury
 
Rynek, pod względem sposobów przygotowania do matury, jest bardzo bogaty…Jednakże należy mądrze wybrać odpowiadającą ofertę z dżungli kuszących propozycji.
Z moich obserwacji i własnego doświadczenia wynika, że szkoła nie zawsze dobrze przygotowuje do egzaminu maturalnego, a samodzielna nauka w domu nowego materiału niejednokrotnie jest bezowocna – przystwarza wiele zbędnego stresu i jest niezwykle czasochłonna, dlatego uważam, że maturzysta powinien uczestniczyć w zajęciach pozalekcyjnych w celu osiągnięcia wysokich wyników maturalnych.
Ile to ja się wysiedziałem w domu, aby pojąc elektrolizę czy termochemię…, później poszedłem na dodatkowe zajęcia – szybko zrozumiałem o co w tym tak naprawdę chodzi i opanowałem dzięki temu te zagadnienia bardzo dobrze.
 
Wybrałem Kurs Sikory – uczęszczałem na roczny system przygotowań z chemii i fizyki (poziom rozszerzony). Zdecydowałem się na taki sposób, gdyż miałem pewne braki w tych dziedzinach oraz chciałem wyćwiczyć i nabyć umiejętności maturalne, które niewątpliwie sprawdza nowa matura. Cotygodniowe zajęcia i częste egzaminy maturalne mobilizują do systematycznej pracy.
Z biologii przygotowywałem się samodzielnie (sporządziłem kalendarz powtórek obejmujący cały materiał wymagany na egzaminie z biologii, który starałem się skrupulatnie realizować w domu), jednak nieoceniona była tu pomoc mojej Pani Profesor ze szkoły..
Dodatkowo spotykałem się od września do maja z korepetytorem na lekcje fizyki – w tym momencie można zadać sobie pytanie: kurs i dodatkowe lekcje z fizyki, po co? Odpowiedź w moim przypadku jest prosta – program nauczania fizyki w szkole jest niezwykle ubogi, nie jestem fantastycznym matematykiem, w wyniku tego miałem pewne braki. Korepetycje pozwoliły mi zrozumieć zagadnienia zupełnie mi obce – uzyskałem dzięki temu dobre podstawy, które pozwoliły mi na czynne zaangażowanie się w wykłady na KS, stawiane problemy, rozwiązywane zadania.
 
Możliwość poświęcania czasu na naukę
– niejednokrotnie trzeba zrezygnować z przyjemności na rzecz realizacji wymierzonego celu
 
Ooo…to było dla mnie z początku koszmarne, ale z większym lub mniejszym skutkiem udawało się. Istotną sprawą jest także umiejętność pogodzenia intensywnych przygotowań z życiem rodzinnym, towarzyskim…”W tym roku należy skupić się na nauce” – to mówią Ci wszyscy…ale spokojnie…wszystko można pogodzić.
Są momenty, że człowiek mimowolnie oddala się od zamierzonego wcześniej planu pracy – ostanie osiemnastkowe imprezy, zimowa przerwa świąteczna, Sylwester, karnawał, przygotowania do studniówki, ferie zimowe, a międzyczasie kino, jakieś spotkanie, wyjazd…jednakże powinny rządzić w tym okresie priorytety – MATURA. Oczywiście na życie towarzyskie czas musi być także wygospodarowany, bo nie tylko nauką człowiek żyje…Sam wiem, że zagubienie się w tym wszystkim oraz zejście z drogi przygotowań jest dość łatwe. Ale dla chcącego, nić trudnego - do dziś dnia pamiętam piątek, w którym miałem rano normalne zajęcia w szkole, później kurs, próbę poloneza, korepetycje fizyki i na koniec osiemnastkę kolegi…Na szczęście następnego dnia była wolna sobota;)
            W moim przypadku były wieczorne spotkania – wszystko OK, ale ze zdrowym umiarem. Jednak przed wyjściem na imprezę często uaktywniało się moje sumienie, tzn. jeżeli pójdę to choć na chwilę odetchnę od maturalnego młynu, ale kosztować mnie to będzie ok. 100 zadań z chemii i wchłonięcie czegoś z biologii…Co wybrać? Na początku roku w moim życiu królował pierwszy wariat, ale później coraz częściej drugi…
            Niekiedy warto jednak poświecić dobrą zabawę na rzecz budowania odległego sukcesu – dobrych wyników – to tak ładnie brzmi, ciężko się z tym pogodzić.  Ja jednak dużo czasu poświęcałem pracy w domu…ale nie zarywałem nocy, co niektórym się zdarza – mózg wypoczęty i dotleniony to dla mnie podstawa funkcjonowania.
           
Moja maturalna egzystencja
 
Wrzesień, październik, listopad - obecny zapał do nauki, powtórek, przygotowywania się do kursu, korek. Czas na rozrywkę został ograniczony, ale oczywiście miał swoje miejsce – nie były to imprezy do 2.00 dnia następnego, ale jakieś wieczorne kameralne wyjścia. Intensywnie i niezwykle owocnie pracowałem i….
 
na początku grudnia nastąpił totalny odjazd od harmonogramu pracy – przyczyna: zamęczanie, przyplątało się jeszcze przyziemienie, szare dni…obawiałem się, że z maturą będzie nieciekawie. KRYZYS. Wszystko waliło mi się na głowę – kurs, korki, klasówki, kartkówki, sprawdziany, bieżące realizowanie materiału – nie wiedziałem, za co się zabrać…Często bywało tak, że wracałem do domu po 20.00 i padałem…nie byłem w stanie zrobić już nic, tylko spać. Następnego dnia siły witalne powróciły, jednak byłem kompletnie nieprzygotowany do zajęć. 
Rodzice bacznie obserwowali co się ze mną dzieje i w porę zainterweniowali – wspólny weekendowy wyjazd, odpoczynek od wszystkiego pozwolił mi zdystansować się do tego maturalnego młynu. Wróciłem jak nowonarodzony i ostro wziąłem się do roboty.
 
Zimowa przerwa świąteczna to odpoczynek, czas na szufladkowanie wiedzy w szarych komórkach, nabranie trzeźwości umysłu.
 
Sylwester Impreza
 
ROK 2008
 
Noworoczne postanowienia i do przodu…wypoczęty rozpocząłem solidną pracę nad maturalnymi powtórkami, które przeplatane były sporadycznymi wypadami z przyjaciółmi. Intensywna nauka została gwałtownie przerwana przygotowaniami do studniówki – próby poloneza, wyprawa po balowy strój…itp. Jednakże ten bal to bezcenne wspomnienia.
Ferie zimowe zostały poświecone na opracowanie prezentacji maturalnej, ale relaks także miał miejsce.
Po zimowym odpoczynku dopadł mnie niewielki kryzys – miałem już dość życia w takim kotle, ale załamanie nie trwało zbyt długo – wróciłem do pracy na pełnych obrotach – tak egzystowałem do połowy kwietnia…W tym momencie nie mogłem już patrzeć na książki i zgromadzone stosy makulatury w pokoju. Po kilkudniowej przerwie rozpocząłem jedynie rozwiązywanie arkuszy maturalnych z zeszłych lat.
 
Tak wyglądały moje przygotowania, ale to nie jest jedyny sposób na dostanie się na studia…Przykładem jest Kaśka – koleżanka z klasy – błyskotliwa, inteligentna imprezowiczka – do szkoły chodziła w kratkę, tak też było z korkami z chemii czy kupionym przez nią kursem z biologii. Prowadziła intensywne życie towarzyskie i na mecie się nie wyłożyła – zebrała dużo punktów, była w pierwszej trzydziestce na liście rankingowej na farmacji, którą ostatecznie wybrała…Jak widać można i tak, ale trzeba być bardzo zdolnym.
 
Niejednokrotnie bywają też tacy, którzy zapisują się na kursy, chodzą na korki, uczą się po nocach, mają ambicję i na egzaminach wysiadają…Fatalne wypadki, które dotykają także pojętnych ludzi.
 
Obciążenie rodzinnego budżetu wynikające z kosztów edukacji pozalekcyjnej
 
Jest to niejednokrotnie problematyczna kwestia, stąd pozostawiam ja do osobistego rozważenia. Teraz wiem że gdyby nie materialna pomoc rodziców spożytkowana na powyższe cele, moje wyniki zapewne byłyby niższe…Jednakże istnieją ludzie roboty -  moja koleżanka chodziła normalnie do szkoły, a imprezowała w dodatku pracowała w weekendy co dało jej możliwość brania korków – uzyskała bardzo wysokie wyniki i teraz będziemy studiowali na jednym kierunku.
 
Złudne myśli
 
Chcę w tym momencie zwrócić Waszą uwagę na często popełniany błąd w czasie maturalnych przygotowań. Wielu uważa, że gdy uczęszcza na kurs, opłaca dodatkowe lekcje z korepetytorem oraz zakupi niezliczoną liczbę książek, uzyska wysokie wyniki z egzaminu – nic bardziej mylnego. Fakt posiadania dodatkowych książek i chodzenia na w/w zajęcia bez uczciwej samodzielnej pracy w domu, da Wam jedynie, na krótki okres czasu, poczucie sensownej pracy i realizowania materiałem. Rzeczywistość jest niestety inna – trzeba systematycznie przygotowywać się na zajęcia, samodzielnie rozwiązywać arkusze maturalne, korzystać ze sprawdzonych repetytoriów…itp. pomocy maturalnych.
Uzyskałem satysfakcjonujące mnie wyniki z egzaminów (wszystkie poziom rozszerzony): biologia 82%, chemia 92%, fizyka 70%.
Widoczne są tu dość duże różnice punktowe – z czego to wynika? Chemię lubiłem od zawsze, nie przystwarzała mi większych problemów, ale w szkole orłem nie byłem – uzyskany wynik zawdzięczam nabyciu umiejętności radzenia sobie z arkuszami maturalnymi, które nabyłem rozwiązując ponad 2 tys. zadań samodzielnie w domu.
Fizyka to korki + kurs co dało w sumie 70% - ja bardzo zadowolony, bo jest to wysoki wynik jak na moje możliwości z tej dziedziny. Nic jednak nie ma darmo – rozwalone cztery zbiory zadań i wiele arkuszy maturalnych, jednakże wyszło tu szydło z worka – lipny ze mnie matematyk (ale nie jestem w tym niedołęstwie sam) i właśnie to w dużej mierze zaważyło na moim wyniku.
Biologię ćwiczyłem najmniej w arkuszach czy zbiorach zadań, a poza tym nigdy nie lubiłem ekologii (ostatnio królowa matur) – na tym punkty poleciały.
Jednak z perspektywy czasu wiem, że wszystkiego umieć nie można, czasami lepiej czegoś nie wiedzieć, niż szukać na siłę jakiegoś podstępu w zadaniu tracąc przy tym dużo czasu i niejednokrotnie udzielając błędnej odpowiedzi.
 
Wszystko zależy od TWOJEGO podejścia do sprawy
i chęci zdobycia wymierzonego celu.
 
Jeżeli: masz marzenia, nie boisz się wziąć odpowiedzialności za swoje życie, uparcie dążysz do celu, uczciwie pracujesz nad sobą, nie poddajesz się, to matura szeroko otworzy Ci drzwi na upragniony kierunek studiów. Głowa do góry…